Z 16 wyjazd wzdłuż linii lasu na północ, znowu przejazd przez środek pola, bo droga urywa się
i dojazd do normalnej drogi. Szybko upragniony asfalt i już można troche przyśpieszyć.
Kosobudy, Brusy, aż do wsi Raduń.
Tu skręt w prawo i bez problemów docieram do PK 20 jadąc leśną drogą, na której ruch był większy
niż na pobliskim asfalcie(10:05, 40.84km, 2:25h jazdy).
W międzyczasie (10:03) dzwoni Krzysiek, że już jedzie i będzie mnie
gonił.
Mały posiłek i dalej w piach. W środku lasu zatrzymuję się, żeby zrobić zdjęcie typowej
harpaganowej drogi (101% piachu), a tu w krzakach słychać jakieś trzaski.
Rozglądam się, ale
nic nie widać i cisza. Wsiadam na rower, a z tyłu znowu coś słychać i z za krzaków wyłania się
jakiś dziadek z torbą i się dziwnie na mnie patrzy. Grzybiarze są wszędzie... Od tej pory aż
do PK 18 praktycznie całe lasy zawalone grzybiarzami. Staram się dojechać do większej przecinki
na północy, żeby stamtąd zjechać do drogi w okolicach wsi Wiele. Niestety, ale tutaj też więcej
dróg niż drzew w lesie. Dojeżdżam do przecinki szumnie oznakowanej 'Krajoznawcza droga
rowerowa' (czy jakoś tak).
Ciekawe kto nazwał tak tą piaskownicę - pewnie jeden z tych
sadystów co po zbudowaniu scieżek rowerowych stawiają na ich środku latarnie. Droga miejscami
ubita, ale króluje piach, a na moich ustach coraz częściej 'piiii'. W sumie nie wiem gdzie
wyjadę, ale kompas mówi, że kierunek jest z grubsza dobry. W pewnym momencie rozstaję się
z trasą rowerową, bo nagle skręca w prawo, a kompas mówi, że to nie jest dobry kierunek.
Po niekończącej się podróży w piachu
w końcy wyjeżdżam w Robaczkowie. Stąd juz tylko kawałek lepszej polnej drogi do Przytarni i na
asfalt!
Te pojedyncze kilomtery do Górek były jak marzenie - praktycznie bez wysiłku ponad
30km/h - prognoza dotycząca wiartu na razie się sprawdzała. W Górkach odbicie na wiejską drogę
(kocie łby) i w bok do lasu poprzez piach. Niezbyt piękne słowa cisnęły się na usta nie tylko
mnie, bo jak mijałem w piasku starszego gościa jadącego z naprzeciwka, to wyrwało mu się
dokłądnie to samo co mi:-) Zacząłem się zastanawiać jakie słowo jest najpopularniejsze wśród
rowerzystów tej edycji Harpagana... PK 8 osiągnięty bez problemów nawigacyjnych (11:28, 52km,
3:22h jazdy). Chwila na snickersa i parę zdjęć. Dziewczyny z punktu mają problem, bo prawie
co drugi zawodnik wbija sobie dziurki pod 18, a nie 8. Przy mnie było takich trzech, a nie wiem
jak poźniej. Aż dziewczyny zaczęły profilaktycznie sprawdzać dziurkujących.